Zachowany w materiałach „Jupitera” felieton przypomina kulisy planu filmowego „Sąsiadów”. To czarno – biały film z roku 1969, odnoszący się do burzliwych wydarzeń Września 1939. Choć obraz tworzony był na czytelne zapotrzebowanie władz PRL, pozostaje do dziś ważnym elementem bydgoskiej tożsamości – nie tylko filmowej… Prapremiera filmu odbyła się właśnie nad Brdą, w atmosferze wyczekiwania i ogromnej sensacji. Żyli jeszcze w Bydgoszczy świadkowie i uczestnicy ulicznych walk z 3 oraz 4 września 1939 roku, najmocniej poruszeni faktem fabularnej rekonstrukcji wydarzeń. Nie potwierdzona do dziś miejska legenda głosi, że w komunikatach radiowych czy w prasie przestrzegano mieszkańców przed zbyt dosłownym traktowaniem scen odtwarzanych podczas dni zdjęciowych na ulicach miasta: To nie są prawdziwi żołnierze niemieccy! To jedynie statyści, Polacy. – jakoby tłumaczono. Nieco kontrowersji wywołał też zamysł reżysera, Aleksandra Ścibora – Rylskiego, aby osią fabuły uczynić miłość młodego Polaka do niemieckiej rówieśnicy. Pamięć o niemieckich zbrodniach wciąż była bardzo świeża; wszelkie pojednawcze tony – podejrzane… Ówczesnych wezwań do zachowania spokoju nie znalazłem. Okazuje się jednak, że film ma swoją całkiem pokaźną bibliografię w czytelni regionalnej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. Pisała o nim „Gazeta Pomorska”, „Pomorze”, „Głos Nauczyciela”, „Życie Literackie” czy też „Kalendarz Bydgoski” na rok 1969. Wynikami kwerendy zaskoczona jest nawet opiekunka regionalistycznego zbioru – Alina Walukiewicz: -Widać, że musiał to być naprawdę ważny film, skoro tyle uwagi mu poświęcono, komentowano jego produkcję. Dziś funkcjonuje już kilka pokoleń bydgoszczan, które „Sąsiadów” po prostu nigdy nie widziało. – mówi bibliotekarka. „Gazeta Pomorska” tak pisała po uroczystej premierze w kinie „Pomorzanin”: „Ścibor – Rylski pisarz i filmowiec, urodzony w Grudziądzu, dał nam film o dywersji niemieckiej w Bydgoszczy. Stworzył wielowątkowy, polityczny epicki dramat o zdecydowanie antywojennej wymowie. Wierny faktom historycznym podjął polemikę z pokutującymi do dziś na Zachodzie błędnymi mitami o tzw. „krwawej niedzieli”. Zdecydował się w obrazie nakręconym z dużym rozmachem ukazać prawdę tamtych dni, i za to jesteśmy mu wdzięczni.” Twórca również musiał odczuwać specjalną więź z Bydgoszczą i filmowanym tematem – po zdjęciach zdeponował w miejskiej bibliotece oryginalny scenopis „Sąsiadów” opatrzony odręczną dedykacją. Ciekawym aspektem filmu był zauważalny udział aktorów niemieckich. Oczywiście z NRD. Przy okazji filmu prasa nie zapominała podkreślać, że „w RFN zbrodnie faszyzmu wciąż pozostają nie ukarane”. W rzeczywistości proces denazyfikacji NRD był dużo bardziej powierzchowny.